Puna de Atacama jest płaskowyżem. Pomiędzy wyrastającymi z niej szczytami rozciągają się ogromne przestrzenie, lekko pofałdowane lub prawie płaskie. Duża część Puny leży na wysokości powyżej 5000 metrów i tam jest już tylko pustynia rozumiana jako obszar niekoniecznie pozbawiony wody, ale na pewno pozbawiony życia. Wody w niektórych miejscach rzeczywiście nie ma, w innych jest jej całkiem sporo. Można znaleźć jeziora o wszystkich możliwych kolorach, zależnie od tego, jakie minerały występują w okolicy. Jednak ta woda nie daje życia. Po pierwsze dlatego, że jest za wysoko, po drugie dlatego, że często jest to woda słona. Na szczęście są jeszcze penitenty, czyli charakterystyczne dla tych obszarów formy śnieżne, powstające z zimowych śniegów na skutek wspólnego działania słońca i wiatru. One są często jedynym źródłem wody nadającej się do picia.
Za tło posłużyło tango w elektronicznym wydaniu argentyńskiej grupy Tanghetto. Nowoczesne tango ma się ostatnio bardzo dobrze. Prekursorem tego kierunku był Astor Piazzola, który połączył tradycyjne tango z jazzem, potem powstały zespoły, które wprowadziły do tanga elektronikę – na nowo aranżuje się stare melodie, powstają też całkiem nowe.
Zdjęcia:
Iwona Szumacher
Muzyka:
Tanghetto – “Inmigrante”